poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział I

-Jak to dobrze ,że się spotkałyśmy-powiedziałam,jednak zostało nam jeszcze tylko znaleść Matt'a i zabić kilku fałszywych ludzi.Razem z Jess spędziłyśmy trochę czasu na zbieranie jagód oraz nabieranie wody do butelek,krótko mówiąc robiłyśmy zapasy.Kiedy zbliżał się wieczór razem z Jessicą położyliśmy się na trawie i wyczekiwaliśmy aż na niebie pokażą się portrety osób które dziś zginęły.Chwilę później na niebie zaczęły pojawiać się smugi ,za chwilę zamieniły się one w portrety.No więc już wiedziałyśmy ,że dziś zginęły tylko dwie osoby,to całkiem mało.
-Kaytlin spójrz! Ta wredna Ana z drugiego dystryktu,i ..o boże!Kay czy..czy to jest Matt?Proszę powiedz ,że nie-w tej chwili Jess zaczęła ryć.W sumie ja też byłam bardzo roztrzęsiona wiedząc ,że mój najlepszy przyjaciel zginął już w pierwszy dzień igrzysk.
Minęła godzina.
Jessica już zasnęła,coś czuję,że dziś nie zmrużę oka,jak dla mnie to za dużo emocji, właśnie co do emocji.. jak widać nie okazywałam ich za dużo. Wszystko zostawiam w sobie.Nieustanną ciszę przerwał szelest krzaków.O nie,nie teraz,nie teraz kiedy Jess śpi,a co jeżeli jest ich dwoje? A ja jednego zaatakuje a drugi dopadnie Jess?Muszę dać radę.-pomyślałam ale od razu po tym wzięłam do dłoni zaostrzoną całkiem długą siekierę,zbliżałam się do miejsca w którym krzaki cały czas chociaż lekko się ruszały.
Teraz albo nigdy!I rzuciłam,rzuciłam siekierę prosto w to miejsce,nic już nie słyszałam,robiło się jeszcze ciemniej,z ciekawości nadal zbliżałam się do tego miejsca, lecz po chwili dostrzegłam ,że siekiera wbiła się prosto w czoło chłopakowi z piątego dystryktu,łzy zaczęły spływać mi po policzkach,zaczęłam płakać.
Boże.. ja ,ja kogoś zabiłam.No ale przecież o to w tym wszystkim chodzi prawda?Chyba nadal się po tym nie otrząsnęłam.Jednak stwierdziłam,że się położę i odpocznę od tego wszystkiego.Od tej całej głupoty,położyłam się obok Jess i chyba zasnęłam.
Już jutro.
Kiedy otworzyłam oczy dostrzegłam Jess zbierającą kwiaty,wstałam i podeszłam do niej.
- Na co ci kwiaty w takim miejscu?-spytałam,a ona momentalnie przewróciła swój wzrok na mnie.
- No..no bo gdybyśmy znalazły ciało Matt'a chciałabym je tam położyć.-zrobiło mi się tak smutno,przytuliłam ją. Od samego początku wiedziałam,że Jessica czuje do niego coś więcej,widziałam jak przed wejściem na arenę przyrzekali sobie,że postarają się jak najdłużej przeżyć.A on , zginął i to jeszcze w pierwszy dzień igrzysk.Za niecałe półgodziny,ruszyłyśmy na wyprawę,szukając innych,widziałam,że Jess była tak wnerwiona  na te całe głupawe igrzyska,że może mogła by zabić nawet mnie,ale jej ufam.. jak na razie.
- Kay czy , mogę ci zadać pewne głupie pytanie?-Jess zatrzymała się i spojrzała na mnie.
Biedna,ona tak to przeżywa.
-
Tak,oczywiście ,że możesz kochana.- uśmiechnęłam się do niej szeroko,był to udawany uśmiech bo na pewno nie miałam ochoty na uśmiechanie się w takiej chwili,ale zrobiłam to by trochę poluzować całą sytuację.
- A może oni się pomylili,może Matt cały czas żyje?- widziałam jak patrzyła na mnie z nadzieją,a ja co miałam odpowiedzieć po prostu To raczej nie możliwe by się pomylili? Nie.
- No.. może mogli,bądźmy dobrej myśli.- Po co kłamałam? Nie wiem. Dobrze wiedziałam,że Matt już nie żyje,a czasu nie cofniemy,taki jest urok Igrzysk Głodowych.
Po długiej wyprawie,przed wieczorem.
-Może coś zjemy?-zapytałam całą zdyszana i zaczęłam zdejmować plecak.
- A mamy cokolwiek?-Jessica spojrzała na mnie po czym usiadła na trawie.
- Miałam w swoim ekwipunku pół kromki chleba,na dłuższy czas nam wystarczy,później trzeba będzie coś upolować.I sądze,że niedługo przy arenie powinno się pojawić jakieś pożywienie,ale o tym na pewno nas powiadomią.-mówiłam wyciągając chleb z plecaka i urywając kawałki dla Jess.Jadłyśmy i rozmawiałyśmy o łajdaku który wymyślił te śmieszne igrzyska,tylko dla pieniędzy,a ci wszyscy niewinni ludzie muszą ginąć. No czy to sprawiedliwe?Jak dożyje końca tych igrzysk obiecuję sobie ŚP Mattowi i Jess ,że zabiję tego kretyna!Kiedy już zjadłyśmy , ruszyłyśmy dalej.
- Nie ukrywam ale jestem okropnie zmęczona ,a ty?- powiedziałam patrząc się na Jess.Dziewczyna odwróciła się do mnie i zaczęła wyjmować łuk. - Jessica co ty robić schowaj to rozumiesz?-okropnie się bałam,zaczęła celować,ja zakrywam twarz dłońmi myślałam,że wtedy nie poczuje bólu,strzeliła. Nic mi się nie stało,odwróciłam się a za mną leżała sarna.
- Jezu.. Jess przestraszyłaś mnie , mogła byś mnie ostrzec następnym razem.-położyłam się na trawie cała spocona.Naprawdę myślałam,przez chwile,że moja najlepsza przyjaciółka była by zdolna do tego by mnie zabić,zwariowałam?I tak muszę uważać, igrzyska może oraz musi wygrać jedna osoba.
Po krótkim odpoczynku zabrałyśmy się za obieranie ze skóry naszej sarny.. Tak wyglądało to okropnie,ale teraz nawet żaby trzeba było jeść.Potem już tylko poszłyśmy do nie daleko bezpiecznego ( Tak myślę ) miejsca i usnęłyśmy.
Już następny dzień południe.Jessica powiedziała mi ,że kiedy ja spałam na niebie pokazało się powiadomienie o pożywieniu na starcie.Nie byłam pewna czy chcę tam iść,no ale przecież mięso z sarny szybko zjemy,a część pewnie zrobi się nie dobra , więc nie miałam innego wyjścia. Zirytowane szłyśmy do miejsca w którym każdy i w każdej chwili może nas zabić?Czy to normalne?Byłyśmy już blisko czułam,że ktoś zaraz pewnie wyskoczy z nożem czy coś,ale to była chyba tylko moja wyobraźnia. Jessica zerkała na mnie co chwile, ja nie reagowałam.
- Tam widzisz-powiedziała Jess wskazując palcem plecaki wypchane potrzebnych do przetrwania rzeczy.Było ich naprawdę sporo.
- No tak widzę,ale pewnie wszyscy tylko to obserwują i czekają na okazję-powiedziałam do niej.
- Co czyli chcesz się poddać tak?-powiedziała ironicznie po czym zaczęła bieg ku plecakom.
Ona chyba zwariowała! To znaczy .. tak napewno zwariowała.
Bez zastanowienia ruszyłam za nią, wyjęłam siekierę i trzymałam ją w prawej dłoni , tak na wszelki wypadek, nagle poczułam ból i zemdlałam.
Po całym zdarzeniu.Kiedy się obudziłam nade mną stałą Jessica, wstałam, miałam obandażowaną prawą łydkę.
- Co mi się stało?- powiedziałam bardzo zdziwiona,po chwili rozejrzałam się po okolicy,stwierdzając ,że jesteśmy bezpieczne.
- Dostałaś strzałą , a z bólu po prostu zemdlałaś, i mam coś jeszcze .. - Jessica pokazała mi dwa pełne plecaki pożywienia i innych.Wyszczerzyłam się , po czym przytuliłam ją.
- Jesteś kochana- powiedziałam.
Ale i tak tylko jedna z nas przeżyje ..



________


No więc! Wyrobiłem się ! : ) Wczoraj Prolog Dziś Już Rozdział 1 . Podoba się? Następny już niedługo : 3

15 komentarzy:

  1. O jeny czyli Jess przyjdzie z trudem zabicie własnej przyjaciółki o ile ją w ogóle zabije bo mógłby to zrobicktoś inny lub sama zginie :< . To przykre , ale niestety .
    No cóż , co do rozdziału to super i szkoda mi Matta :< . Już w pierwszy dzień Igrzysk ?
    Bislitośni wojownicy :< .
    Pozdrawiam i czekam na natępna notkę ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłeś zabić Matt'a ja się pytam?! Mam nadzieję, że Kaytlin nie będzie musiała walczyć z Jess. Czekam na następny : 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, naprawdę bardzo ciekawe, szkoda mi Matta , no ale cóż , czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. No jest fajne , ciekawe ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahAahahahahahahahahahahahaahahahahaha NIE!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przeczytałem bo za dużo literek ale na pewno zajebiste:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D
    Matta zabili, jak mogłeś rozrywać miłość w pierwszym dniu Igrzysk! xD
    Fajnie się czytało, ale ja nadal czekam na nowe rozdziały :D
    Wiem, że sama nie jestem w tym rekordzistką, of course, żeby nie było :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ...ale ja nadal czekam na DŁUŻSZE rozdziały :D
    Pomyliłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz, masz bo nie wytrzymasz . ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Już w pierwszy dzień Igrzysk zabiłeś Matta ;/ Ogólnie to rozdział przyjemnie się czytało, chociaż jest trochę krótki. Jestem ciekawa, jak to wszystko dalej rozegrasz ;] Możesz informować mnie o nowościach? Pozdrawiam i życzę weny w dalszym pisaniu!
    http://w-kregu-klamstw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. znalazłam trochę błędów ale nie chce mi się ich wytykać. Ogółem podoba mi się to że od piszesz na temat bez zbędnego wprowadzania pt. dożynki, Kapitol itp. Czekam na kolejny rozdział :) wpadnij do mnie brokenmistery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. nie wolno tak zabijać postaci które lubię od początku. a i lubię siekiery, Ty użyłeś tego słowa przynajmniej raz więc i Ciebie lubię. na pewno będę czytać, fajnie jest.
    poczytasz moje? ^.^ http://story-about-my-arena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytało się szybko, to na pewno. Przyjemnie też było, ale za mało opisów uczuć.
    Lily napisała, że dobrze, iż nie ma tego całego wprowadzania - a ja nawet lubię dożynki i te występy w Kapitolu, dlatego sama też to będę opisywać.
    Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję,że szybko go dodasz!
    www.moj-dystrykt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo szybko się czyta, ciekawie piszesz, ale proszę cię, błagam... Stawiaj spację, po znakach interpunkcyjnych, to pomaga w czytaniu ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyta się lekko i szybko. Ciekawa historia, to że one sa przyjaciółkami na polu bitwy, na pewno nie będzie dla nich to łatwe pod koniec. Taa.. choć główna bohaterka i tak pewnie wygra, zawsze tak jest xd poza tym, jak stosuje się narrację pierwszoosobową, prawie pewnym jest, że postać ta przeżyje, inaczej książka musiałaby się skończyć... hmm... chyba że zginie na końcu xd ale spekulacje xd a tak poza tym nie pasował mi tylko jeden fragment. Znaczy to jak ona zabiła kogoś siekierą... ogólnie ten krótki opis tego i jej emocji wydał mi się sztuczny... choć może się czepiam :)

    OdpowiedzUsuń