Wstałam wcześniej od Jess , zasnęła bardzo późno.. Ale jakoś się udało. Musiał to być dla niej szok,gdy zobaczyła ,że jedną z osób które zostały dodane jest jej siostra. Zresztą ja też za długo nie spałam. Słyszałam,że Jessica mówiła coś przez sen. Bez zastanowienia poszłam przygotować dla nas pyszne śniadanie.
Pół godziny później.
Jessica obudziła się cała mokra, na pewno miała koszmary..
- Kate-krzyknęła po czym zaczęła się rozglądać
- Tutaj jestem!-krzyknęłam znad ogniska.
Jessica wolno do mnie podeszła i usiadła po drugiej stronie ogniska.
- Wiesz,że będe musiała iść jej szukać prawda?-powiedziała,nie miała już siły płakać. Widziałam to.
- Jess,idę z tobą-powiedziałam bez zastanowienia.-Pomogę ci - dodałam.
- To jest dla ciebie za duże ryzyko-powiedziała Jessica po czym wzięła jedną pieczoną żabę z ogniska.
- A dla ciebie może nie? - powiedziałam lekko poddenerwowana.-Nie ma mowy,nie puszcze cię samej ,zrozum to. Poszukamy twojej siostry razem,pomożemy jej i wszystko będzie dobrze zobaczysz.-Nawet nie wiem czy sama w to wierzę.
- Kate, ja bardzo ci dziękuję.. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Wiem tylko,że była bym już martwa. -powiedziała zmartwiona.
- Ja bez ciebie również bym sobie nie poradziła, to jak? Jemy i ruszamy - wzięłam dwie pieczone żaby z ogniska i powoli zaczęłam jeść.
Po uczcie.
- Chodźmy w głąb lasu,tam jest najbezpieczniej,sądze,że moja siostra mogłaby się tam schować-powiedziała stanowczo Jessica.
- Dobrze,to ruszajmy - po czym ruszyłam za Jessicą.Wyjęłam łuk i parę strzał na wszelki wypadek. Bo znalezienie jej siostry nie będzie łatwe.Jessica twardo szła w przód nie bała się niczego. Jeżeli ktoś stanąłby jej na drodze bez wątpliwości by go zabiła, tak samo jak zrobiła to Arianie.
Po chwili zauważyliśmy jedną prawie dorosłą dziewczynę.Nie była to jej siostra.Ale musiałyśmy być ostrożne. Jessica się do mnie odwróciła.
- Pozwól ,że ja to zrobię - powiedziała stanowczo po czym wyrwała łuk z mojej dłoni. Nasza zdeterminowana Jessica . Nie odzywałam się,bo wiem w jakim jest stanie. Jednak dziewczyna nie była głupia, usłyszała nas i również zaczęła strzelać do nas łukiem,chciałam jak najszybciej schować się za drzewo jednak dostałam..
- Moje ramię - znowu krew muszę być silna, nie dam się. Momentalnie chwyciłam strzałę i na trzy wyciągnęłam ją z lewego ramienia. Krzyczałam,ale o już bez znaczenia ponieważ dziewczyna i tak już nas zauważyła. Chciałam krzyknąć " Jess uważaj " jednak nasz wróg leżał już ze strzałą w głowie.
- Aaaał - wzdychałam,to naprawdę bolało. Jessica szybko do mnie podbiegła.
- Mocno boli? Czekaj zrobimy okład z liści . Mamy jeszcze trochę wody - powiedziała szybko. Nie pytałam o ofiarę,ale Jessica naprawde się sprężyła.
- Nie, nie marnuj wody, zostawimy ją dla twojej siostry - co i raz łapałam się za całkiem mocno krwawiące ramię.-Wszystko będzie dobrze,tylko proszę zrób mi ten okład z liści -dodałam. Po czym usiadłam i oparłam się o drzewo.
W ciągu piętnastu minut Jessica przygotowała dla mnie wspaniały okład z mokrych liści. Mokre były dlatego,że to las deszczowy.
- Jessica jestem bardzo wdzięczna,ale to bardzo. Nic mi nie będzie, musimy iść - powiedziałam po czym wstałam. I chwyciłam ją za ręke, szłyśmy dalej. Przez całą drogę trzymałam bolejące ramię.
- Mam nadzieję,że już niedaleko-powiedziała Jessica.-Chcesz odpocząć?-dodała.
- Nie,nie idziemy dalej,musimy ją jak najszybciej znaleźć - powiedziałam,chcociaż tak naprawdę miałam ochotę przerwać tą wyprawę. Ale wiem jak ważna dla Jessici jest siostra i musiałam to dla niej zrobić. Założe się,że ona mogła by zrobić dla mnie to samo.
Pół godziny później.
Nadal zdeterminowana Jessica szła dalej,już teraz nie pytała jak się czuję i jak moje ramię. Ale nie jestem dzieckiem. A w głowie zadawałam sobie pytanie : Czy naprawdę los musi być dla nas tak okropny? Czemu? Gdybym tylko znała odpowiedź.
No tak najwidoczniej musi, ponieważ znowu kogoś zauważyłam . W sumie to poczułam ognisko i zaczęłam się rozglądać i wtedy zauważyłam jedną dziewczynę. Sądziłam,że ja to teraz załatwię ,więc wzięłam do ręki łuk, trochę trudno było wycelowac ponieważ ramię bardzo bolało. Momentalnie ktoś chwycił mnie za rękę.
Była to Jessica.
- Co robisz? - powiedziałam po cichu.- Tam ktoś jest -dodałam.
- To,to moja siostra! - Jess szybko zaczęła do niej biec. - Amy,Amy!-krzyczała.
Dziewczyna na nią patrzyła,tak to była Amy,siostra Jess. Ale nie była zbyt zadowolona.
- Jessica to pułapka , uciekaj stąd! - krzyczała i zarazem płakała piętnastoletnia Amy.
- Powybijam wszystkich,którzy ci coś zrobili,powybijam! - krzyczała.-No już pokaż się twardzielu!
I nagle z góry zaczęła lecieć siatka wróg siedział na drzewie.
- Sprytna lisica tak? - zaczęłam biec w stronę Jess i Amy, po czym wycelowałam w wroga, za pierwszym razem chybiłam. Przeszedł na drugą stronę drzewa. Wzrokiem byłam tuż obok niego. Za drugim razem trafiłam prosto w jego prawą dłoń. Wróg nie mógł się trzymać i spadł z drzewa prosto do rowu. Jessica jakoś wyplątała się z siatki , chwyciła siekierę i rozwaliła wrogowi czaszkę. Amy to wszystko widziała.
Jessica nie wyciągnęła siekiery z czaszki chłopaka tylko od razu podbiegła do siostry.
- Boże,Amy nic ci nie jest? - mocno ją przytuliła.
- Jeszcze nic- dziewczyna wtuliła się w siostrę . A ja tylko stałam i zazdrościłam. Oddała bym wszystko żeby teraz zobaczyć kogoś z rodziny. Podeszłam bliżej.
- Zostajemy tu czy wracamy do miejsca w którym byłyśmy? - powiedziałam .- Ah tak zapomniałabym , przepraszam. Jestem Katylin ,ale mówią na mnie Kate. Bardzo mi miło.-zwróciłam się do Amy.
- Może zostaniemy tu.. -powiedziała Jessica ,nie wypuszczając siostry ze swoich ramion.-Poza tym zbliża się wieczór, nie włóczmy się nocą..-dodała.
- Pewnie,racja,racja,zostańmy tu.-powiedziałam.
Usiadłam gdzieś na trawie wpatrując się w płaczącą Amy. Jessica pocieszała ją,ale to i tak nic nie dawało. Amy była roztrzęsiona. Niby taka mała.. A miała już piętnaście lat, raczej zdawała sobie sprawę z tego,że albo ona albo Jessica.Podsłuchałam trochę rozmowy.
- Czemu akurat my? Czemu?- mówiła zapłakana Amy ,jej głowa leżała na kolanach Jess ,siostra chciała ją jak najszybciej uciszyć uśpić, odciąć od tego wszystkiego.- Chcę żeby to się skończyło-płakała dalej.
-Wiem kochana wiem, ja również chcę żeby to się skończyło ,przetrwamy to zobaczysz- powiedziała do siostry. - Obiecuję ci to dobrze?-dodała Jess.
Co ja bym zrobiła ,gdyby moja siostra trafiła tu razem ze mną? Odpowiedź jest prosta. Gdybyśmy zostały tylko my,zabiła bym się dla niej. Dlatego,że jestem starsza i swoje już przeżyłam i dlatego,że ona zasługiwała by na więcej. Ale nie mogę nic zrobić bo nie mam siostry.
- Amy słonko, kto trafił tu z tobą?- zapytała Jess.
- Nie wiem,nie znam tego chłopca, jest starszy ode mnie, ale też płakał ,widziałam.-powiedziała smutno Amy,po czym przymknęła powieki.Niby na chwilę,ale zasnęła.
Razem z Jessicą odeszłyśmy trochę od śpiącej Amy,żeby dać jej spokój i porozmawiać.
- Kate,co co ja mam zrobić? Jeżeli ona zginie,ja również zginę,bo życie bez siostry jest niczym-powiedziała Jess.
- Spokojnie, Jessico. Macie do kogo wracać wasz ojciec i matka w was wierzą wiem to -powiedziałam smutno.Na mnie nikt nie czekał..
- Ojca nie mam, mama się mną nie przejmuje. Co ja mam powiedzieć? Chociaż.. wiem,że jest ci trudniej,bo jest tu ktoś kogo kochasz. Ale dacie radę.-powiedziałam patrząc na niebo.
Czasami myślę,że zabijanie i ta cała walka tutaj przychodzi mi bardzo łatwo. Jednak to dopiero się zaczyna. Wiem,że będę musiała zmagać się z wieloma problemami,będę musiała zabijać niewinnych ludzi,lub oni mnie.. Tylko dla tego,że te głupie państwo tak sobie zażyczyło. Czym jest takie życie?
Męką..
Stwierdziłam,że nie możemy tu tylko siedzieć i czekać aż ktoś wejdzie nam w drogę. Kończyły nam się zapasy , wody już nie mamy. Ale miałam pomysł.
- Jess, muszę iść nazbierać jedzenia,i wody - powiedziałam po czym założyłam plecak na plecy i przytuliłam Jessicę.
- Um.. Tak bardzo chciałbym ci pomóc,ale nie mogę zostawić Amy samej,a na wędrówki jeszcze dla niej za wcześnie.-odpowiedziała smutno.
- Nie będzie mnie max cztery dni?-powiedziałam,okropnie się czułam wyruszając sama ,ale musiałam, nie chciałabym zginąć z głosu.
- Tak długo?- spytała zdziwiona Jess. - Czekaj.- Jessica podeszła do swojego plecaka i wyjęła wszystkie bronie jakie miałyśmy i przekazała je mi. Nie mogłam na to pozwolić,przecież ich tutaj też może coś spotkać.
- Nie mogę wziąć wszystkiego- powiedziałam zdeterminowana,i wzięłam tylko część broni.
- Dobrze,masz jeszcze więcej strzał -powiedziała.
Biedna Jess, była taką niewinną dziewczynką, a tu ze swoimi emocjami musi radzić sobie sama.
- Proszę, uważajcie na siebie- powiedziałam po czym odwróciłam się i poszłam gdzieś w głąb lasu. Nawet nie wiedziałam w którą stronę iść. Ale dam radę. Jeszcze trochę widziałam Jessicę ,pomachałam jej na pożegnanie.
Trochę później .
Nie widziałam już nikogo, tylko drzewa które co chwile mijałam. Słońce jeszcze świeciło. W dodatku zdałam sobie sprawę,że muszę pamiętać skąd przyszłam i którędy szłam. Wpadłam na pomysł. Na niektórych drzewach które mijałam wyryłam literkę "K" jak Kaytlin. Szłam dalej,właśnie miałam zamiar zaznaczyć to drzewo,ale usłyszałam jakiś szelest w krzakach obok. Zdjęłam łuk i zaczęłam celować, bardzo się bałam. Rozglądałam się ale nic nie widziałam. Podeszłam trochę bliżej ,chciałam strzelić,ale ktoś rzucił kamieniem prosto w moją głowę,upadłam.
Wieczorem.
Obudziłam się z mocnym bólem głowy,byłam związana bardzo się denerwowałam. Krew spływała mi po policzku,ale miałam zrobiony okład. Zastanawiam się co ja tu robię. Nagle zza drzew wyłoniła się postać,jeszcze dobrze nie widziałam bo bardzo mocno kręciło mi się w głowie ,jednak kiedy podszedł bliżej zauważyłam już ,że to kolejny chłopak. Bałam się.
- Czemu mnie nie zabiłeś? - zapytałam lekko zdenerwowana,po czym próbowałam złapać się za bolącą głowę.Skuliłam się.
- Bo wcale nie jest mi łatwo!-krzyknął. - Ja tu zadaje pytania-dodał.
Nie wiedziałam co robić, rozumiałam chłopaka,zabijanie nie przychodzi mu z łatwością dokładnie jak mi. Ale mógł mi zrobić wszystko. A jednak jeszcze żyję.
- Moja głowa..-powiedziałam, i zdałam sobie sprawę,że nie widzę swojego plecaka.- Gdzie są moje rzeczy?-zapytałam zdenerwowana. Próbowałam się wyrwać.
-Spokojnie-powiedział. - Są bezpieczne,u mnie-zaśmiał się lekko.
Byłam przywiązana do wielkiego drzewa, nie mogłam się ruszyć,a to bardzo mnie denerwowało.
-Rozwiąż mnie!-krzyczałam.-Rozwiąż słyszysz?!-krzyczałam dalej.
- Rozwiązać? Nie mam mowy,mam zamiar na tobie poćwiczyć-powiedział po czym usiadł obok mnie po czym wyciągnął z kieszeni nóż.
- Co,co ty robisz? Co poćwiczyć? Spadaj stąd! - kopnęłam jego dłoń,nóż poleciał parę metrów dalej.
Co on miał zamiar zrobić? Czemu mnie nie zabije? Będzie mnie okaleczał? Wolę umrzeć.
- Tak chcesz się bawić?-powiedział szyderczo. Po czym wstał i poszedł po nóż. Widziałam,że bym bardzo wnerwiony,wziął narzędzie ,przez chwile się na mnie patrzył. Nagle jednym ruchem ręki rzucił nim w moją stronę. Nóż wbił się w brzuch.
- Aaah!-krzyczałam i jednocześnie płakałam ,jak on mógł?!
- Boli? Bardzo dobrze,przyzwyczajaj się. Zresztą ja również muszę zacząć się przyzwyczajać ,prawda?-powiedział z wielkim uśmiechem na swoich ustach.
Wiedziałam,że muszę coś zrobić dopóki jeszcze nie zrobił tego,co ma zamiar zrobić. Może jak zaśnie? Czy on w ogóle ma zamiar zasnąć?
- Zostaw mnie,bo nie wyjdzie ci to na dobre!-krzyczałam jeszcze głośniej,chciałabym żeby Jess albo Amy mnie teraz słyszały,mogłyby coś zrobić.
- Wiem o tym,tobie również nic nie wyjdzie na dobre,to arena śmierci - powiedział znowu siadając obok mnie. - Możemy zaczynać? - i znowu ten nóż..
- Nie,nie ,zostaw mnie!- krzyczałam ,szarpałam się jak wariatka, było mi tak źle z tym ,że nie mogłam nic na to poradzić. Okaleczał moje ciało,krew leciała strumieniami. Nie wpadł na to,że w końcu się wykrwawię?
Głowa bolała jeszcze mocniej,powoli odlatywałam.. Powinnam się żegnać z tym wszystkim?
_______________
No witam ponownie, wyrobiłem się z rozdziałem wcześniej więc postanowiłem ,że wstawię ; ) . Niektórzy prosili,żeby rozdział były dłuższe, więc staram się cały czas DLA WAS <3. Więc proszę uszanujcie . No i wybiło 1000 wyświetleń mojego bloga więc przygotowałem coś dla was! ; 3 No więc proszę : http://sketchtoy.com/21753352 - proszę bardzo. Następnego rozdziału możecie spodziewać się w walentynki,pewnie też dla was walnę jakiś rysuneczek ; 3 . Pa kochani,proszę oceniajcie < 3
Łaaa, długie i świetnie! Ojejku, biedna Amy, biedna Jess, szkoda mi ich, no! Uhu, to sie porobiło, współczuję Katy, ale rozlew krwi, znęcanie się xd No dobra, czekam na kolejny, mam nadzieję, że równie szybko.
OdpowiedzUsuńTak,chłopak jest okropny racja.. To jest dopiero początek krwii..
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńOMG! Ten chłopak to jakiś sadysta! A co do długości to bardzo się postarałeś :D Brawo! Trzymaj tak dalej :D
Ale dużo krwi, normalnie ja się Ciebie boję...
Ten moment z wbijaniem noża w brzuch, uuu, aż mnie strząchnęło:D
Cóż, no nie wiem co mam napisać :(
Życzę weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Ależ mi miłooo ; ) Bardzo dziękuję,mówiłem,że się staram,i jakoś mit o wychodzi co? ; ) . Również pozdrawiam koleżankę siedzącą obok ; )
UsuńNo i przeczytałam ;) Muszę przyznać, że się starasz i to widać. Rozdział jest dłuższy od poprzednich, ale wciąż brakuje mi opisów, a momentami gubisz znaki interpunkcyjne. Zwróć na to uwagę ;)
OdpowiedzUsuńW każdym rozdział podoba mi się twoja historia i współczuję tym biednym bohaterom. Nie mają oni z tobą łatwo, co to to, to nie.
Wiele obrazowych scen za co należy ci się pochwała ;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwo weny.
No staram się i to bardzo,bardzo mocno. Wiem,jeszcze muszę nad wszystkim popracować. Jeszcze się uczę. Ale bardzo dziękuję. Również pozdrawiam.
UsuńRozdziały są coraz lepsze i z coraz większym zainteresowaniem je czytam . A więc Jess znalazła Amy ale co z tego jak Kate została sama ?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się , że zginą :c .
Czekam na rozwiązanie tej zagadki i obym się za szybko nie dowiedziała .
A rysuneeeeeeeeeeeczek pięęęęęękny <3
Pozdrawiam i życzę weny :)
Bardzo,bardzo mi miło! Już niedługo zagadka zostanie rozwiązana!Zobaczysz kto zginie kto nie.
UsuńŚwietny rozdział, dłuższy od pozostałych :) Ale zastanawiam się jak Kate mogła przeżyć. Dwa razy dostała kamieniem i jeszcze ten nóż w brzuchu... Niemożliwe, a jednak :) Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuń